Do tej pory było tak, że Edyta Górniak mogła liczyć na swojego męża. Dariusz Krupa zajął się nią, jak należy:

Zawsze odbierałem ją, jako kruchą dziewczynkę, którą trzeba przytulić, zanieść do łóżka, zdjąć skarpetki i przykryć kołdrą. Która potrzebuje, żeby czasem na nią pokrzyczeć, czasem ją przytulić, czasem uszczypnąć – przypomina słowa męża artystki Na żywo.

Dzisiaj, w związku z chorobą Dariusza Krupy (wywołaną bakterią, którą zaraził sie 8 lat temu w Afryce), Edyta musi radzić sobie sama. Z domem, z synem, z karierą i problemami rodzinnymi.

O dziwo, tak krucha kobieta znalazła w sobie pokłady siły, o które trudno ją było podejrzewać. Umawia się na wywiady, planuje kalendarz, prowadzi dom. Do pomocy w organizacji życia zawodowego zatrudniła ludzi, sama czuwa przy mężu i odwiedza chorą mamę. Zajęła się też ponoć siostrą Małgosią, której pomaga w pracy nad debiutancką płytą – donosi tygodnik Na żywo.

Słaba płeć?