Stany Zjednoczone to dziwny kraj. Wszędzie promują seks i goliznę, a potem czepiają się, że ktoś się dopasował do ich wymagań.

Tak było z Justin’em Timberlake\’iem. Miał zostać honorowym obywatelem stanu Tennessee. Według projektu uchwały miało to być za za jego karierę muzyczną ukoronowaną sukcesami i za jego służbę na rzecz stanu Tennessee.

Niestety senatorowie doszli do wniosku, że Justin za bardzo emanuje seksem. Wsłuchali się w jego kawałki z albumu FutureSex/LoveSounds i analizowali każde słówko.

Po tych senatorskich badaniach wyszło, że zbyt często pojawia się słowo seks i Justin tytułu nie dostał. Nas to jakoś nie szokuje, ale widać Amerykanie robią się strasznie pruderyjni.