We wczorajszym Mieście kobiet Ewa Wachowicz opowiedziała szczerze jak siebie postrzega i kim jest prywatnie.

Nie ukrywa, że pochodzi ze wsi. Jest z tego dumna. Miała 22 lata, kiedy została rzecznikiem rządu Waldemara Pawlaka. Wtedy nie zastanawiała się jak będą ją traktowali mężczyźni w sejmie. Jej problemem była garderoba.

Nagle okazało się, że nie ma co na siebie włożyć, ponieważ ma tylko dekolty i mini. Politycy rzucali niewybredne propozycje. Wielu z nich teraz zajmuje ważne funkcje państwowe. Jednak Ewa nie piśnie ani słówka, którzy to.

Uwielbia jeść. Nie ma presji, aby nosić rozmiar 36. Przeważnie wkłada 38, a gdy dobija 40 bierze się za skakankę.

O byłym mężu nie lubi opowiadać. To silna kobieta i nie chce robić ze swoich uczuć sensacji. Kiedy ma już dość dzwoni do mamy i słyszy musisz to wytrzymać, ponieważ Bóg nie daje więcej niż można znieść.

Największą przyjemnością są miłe słowa od jej córeczki. Choć przyznaje, że często mała obrywa za to, że ktoś ją zdenerwował. W domu odpuszczają nerwy z całego dnia.

Wszystko to pokazuje obraz kobiety, która wie czego chce. Nie goni na siłę za blichtrem. Jej atrakcyjność to nie tylko uroda, to przede wszystkim dojrzałość i kobieca mądrość.