Kilka dni temu medialny światek obiegła wiadomość, jakoby Kasia Klich była w głębokiej depresji i myślała nawet o samobójstwie. Powodem takich przypuszczeń był umieszczony na blogu piosenkarki wpis:

Jestem w tak głębokiej depresji, że stojąc dzisiaj na balkonie zaczęłam rozważać zakończenie całej tej gehenny. Ja – Kasia Klich – wokalistka, która przez piosenki chciała podzielić się z ludźmi swoją wrażliwością – nie mam już siły na dalszą walkę… Dziękuję Tym, którzy byli dla mnie życzliwi…

Dziś w programie Dzień Dobry TVN zjawił się Yaro, partner Kasi. Nie rozwodził się zanadto nad problemem, zaprosił do lektury bloga. I faktycznie wkrótce w sieci pojawił się następny wpis.

Wynika z niego, że jednym z powodów desperacji wokalistki są kłopoty z funkcjonowaniem jej muzyki w mediach. Yaro w zawoalowany sposób przedstawia sytuację w polskim przemyśle muzycznym, nietrudno się jednak domyślić, że opisuje własne doświadczenia.

Na portalu kulturaonline.pl pojawił się ton powątpiewania w depresję Klich i autentyczność przekazu. Komentujący całe zamieszanie Michał Raińczuk wskazuje, że anons dotyczący wizyty Yaro w TVN pojawił się na stronie obok reklamy nowej płyty. Autor tekstu zauważa też, że kilka dni przed dramatycznym wpisem Kasia Klich zamieściła na blogu żartobliwa notkę na temat własnej garderoby na gali Viva Comet(rozważała w nim wyższość sukienki pomarańczowej nad każdą inną). Czy takie nastroje towarzyszą osobie w depresji? – pada pytanie.

Ten bardzo delikatny temat obnaża jedną prawdę – w show-biznesie trzeba mieć naprawdę twardą pupę, żeby przetrwać. A Kasi Klich, bez względu na plotki o autentyczności jej cierpień, życzymy dużo sił.

Źródła newsa:kulturaonline.pl,kasiaklich.bloog.pl