Co z tego, że dobija pięćdziesiątki, skoro ciała mogą jej pozazdrościć o wiele młodsze koleżanki. Grażyna Wolszczak podczas premiery sztuki Koleżanki pokazała się w samych stringach.

Zero cellulitu czy rozstępów. Piękna skóra i figura, a przede wszystkim ogromna pewność siebie. Panowie mogą pozazdrościć Cezaremu Harasimowiczowi takiej kobiety.

Jak ona to robi? Tańczy i ćwiczy na siłowni oraz zimą szaleje na stoku, a latem na polach golfowych. Jednak najlepszy efekt daje jej samoakceptacja. Wolszczak dopiero po trzydziestce uznała, że jest niczego sobie. Sama mówi, że najlepszą receptą na piękno to lubić, akceptować siebie i jak się ma to szczęście, to odbijać się w oczach ukochanego mężczyzny. Chociaż, gdy mój ukochany twierdzi, że kiedy wstaję rano, to też się mną zachwyca, nie wierzę….

W to powinny uwierzyć wszystkie kobiety.