Ricky Martin nas zaskakuje. Facet ma chyba dość bycia maskotką popu i zaczął robić się niesforny. Innymi słowy – zaczął mieć swoje zdanie. I nie powiemy, że nam się to nie podoba. Najpierw pokazał Bushowi środkowy palec (zobacz newsa: F**ck U dla G.Busha), teraz broni gejów i ich prawa do miłości.

– Życie jest za krótkie, żeby żyć w zamknięciu, ciągle uważając na każde słowo – mówi Martin w wywiadzie dla Associated Press. – Christian* musi być wolny w wielu aspektach. Życzę mu dużo siły.

[*Christian Chavez z meksykańskiego zespołu RBD, który wyznał niedawno publicznie, że jest gejem.]

Oczywiście takie wypowiedzi zawsze wywołują spekulacje. Nie inaczej mogło być w przypadku Rickiego, którego orientacja seksualna jest już od dłuższego czasu przedmiotem plotek i podejrzeń.

On, potocznie mówiąc, ma to gdzieś. Założył fundację (to organizacja non-profit, z której piosenkarz nie czerpie zysków), która – jak sam twierdzi – daje mu dużo inspiracji i satysfakcji.

– Kiedy pracujesz nad problemami społecznymi, to przykuwa uwagę. Ludzie myślą, że robisz coś takiego pod publikę – mówi 35-letni piosenkarz. – Działalność charytatywna pomaga mi pisać muzykę, a muzyka pomaga mi w działalności charytatywnej.

Poniżej wywiad z Rickym (wiecie, że nawet mnisi buddyjscy znają jego piosenki? ;)):

A tutaj występ pana, z którego tak nabijał się prowadzący – William Hung śpiewa She Bangs: