Gwen Stefani nie ma idealnej przemiany materii. Nie szczęściarą na tyle, żeby mieć wspaniałą rodzinę, figurę i karierę. Owszem, jest szczupła, ale za cenę ogromnych wyrzeczeń:

– Poważnie, chociaż to nudny i zawstydzający temat i nienawidzę o tym mówić, niestety jest prawdą: od zawsze byłam na diecie. Od szóstej klasy podstawówki. To ciągła walka, istny koszmar. Za bardzo jednak lubię ubrania i zawsze chciałam nosić stroje, które sama zaprojektuję. I – ekhm – jestem bardzo próżna – mówi w najnowszym Harper’s Bazaar.