Martyna Wojciechowska, która niedawno wróciła z wyprawy na Antarktydę, mówi w wywiadzie dla Gali, że ostatnie przejścia bardzo ją zmieniły:

– Tamta Martyna, która ruszała na Antarktydę, już nie istnieje. Nie mówię, że w ogóle jej nie ma. Ale moja zdolność do akceptacji ryzyka zupełnie się zmieniła, chęć do podejmowania nowych, dzikich wyzwań bez liczenia się z ceną – skończyła się bezpowrotnie.

Podróżniczka wspomina, jak po raz pierwszy w czasie tak ryzykownej wyprawy zaczęła się obawiać o swój los i wątpić w sens eskapady. Bała się po prostu, że może nie wrócić do dziecka.

Po raz pierwszy po powrocie z trudem ukrywała łzy na lotnisku. I czuła prawdziwa ulgę, że już jest w domu, a nie, tak jak wcześniej, gdy, jak mówi:

– Przeważała satysfakcja z dobrej roboty i osobiste zadowolenie.

Cały wywiad z Martyną Wojciechowską znajdziecie w Gali.