Jest taka zasada, że pewnych części bielizny się nie mierzy. Jeśli już mierzymy dolną część bikini, to zawsze na figi. Skoro wiemy o tym w Polsce, jakim cudem Paris Hilton nie ma pojęcia o podobnych zasadach?

Ach, przepraszam, zapomniałam, że mówimy o Paris. PERYS.

Dziedziczka pojawiła się w luksusowym butiku, gdzie przymierzyła dwa stroje bikini. Każde z nich kosztowało ok. 300 dolarów. Za każdym razem wychodziła z przymierzalni, aby lepiej się sobie przyjrzeć. Widać było, że majteczki od stroju zakładała na gołą skórę.

Ekspedientka zwróciła jej wówczas delikatnie uwagę, że panna Hilton powinna stroje zakupić, jeśli mierzy je bez bielizny.

– Nie kupię ich – nawet nie pasują! – odburknęła Paris.

Po czym odwróciła się na pięcie i wyszła. Ciekawe, czy stringi też mierzy, aby później oddać. No co? Były za duże!