Amy Winehouse została okradziona przez swoich… kumpli, można by rzec.

Wiadomo, że teraz już raczej nie zapali z nimi nawet papierosa.

„Koledzy\”, czyli grupa lokalnych narkomanów mieszkających niedaleko mieszkania piosenkarki włamała się wczoraj rano do domu Amy.

Wynieśli płyty, gitary, sprzęt nagraniowy i kilka osobistych rzeczy gwiazdy.

Oszacowano, że skradzione rzeczy warte są ok. 30 tys. dolarów.

Wino jest załamana, bo wiele z nich miało wartość sentymentalną.

Co gorsza, większości z tych rzeczy pewnie w ogóle już nie odzyska. Wędrują sobie teraz gdzieś między rękami paserów. Jak będzie miała szczęście znajdzie je za jakiś czas u paserów. A prywatne zdjęcia wykupi i opublikuje jakiś brukowiec. Amy będzie mogła powycinać i wkleić do albumu.