Piotr Rubik w wywiadzie dla Gali opowiedział o swoim nowym domu oraz o tym, dlaczego nigdy nie palił marihuany. Dziwne zestawienie tematów? Cóż, każdy temat jest dobry, by pochwalić się czymś gazecie.

Rubik zaczął od opisywania nowego gniazdka, które będzie bardzo drogie i bardzo nowoczesne.

– Będę miał dużo miejsca na moje zabawki motoryzacyjne. Nie będzie już dylematu, który motocykl wybrać, tylko będę mógł mieć ich kilka. Teraz na podziemnym parkingu mamy miejsce tylko na jeden samochód i to jest duży kłopot. (…) Pracownia zaprojektowana jest na górze. Duże, oszklone studio z widokiem. Czekają nas cudowne wieczory: któregoś dnia zapalę świeczki i przy czerwonym winie i blasku księżyca urządzimy kameralny koncert tylko dla nas – mówi Piotr.

– Oboje lubimy elegancki minimalizm, nie za dużo sprzętów, za to najwyższej jakości – dodaje.

A ponieważ Rubik jest człowiekiem obytym o doświadczonym, nie ma żalu, że czegoś nie spróbował. Teraz może się z oddaniem poświęcać dekoracji nowego domu.

– Nie ma rzeczy, o której pomyślałbym: Żałuję, że nie spróbowałem. Nigdy na przykład nie zapaliłem marihuany, bo zawsze odstręczał mnie zapach, pomijając inne konsekwencje, jak strach przed tym, że to mogłoby mieć jakiś wpływ na mój umysł, na moją muzykę. Zwiedziłem prawie cały świat. Myślę, że skosztowałem wszystkiego, czego chciałem, a to, czego nie spróbowałem, chyba nie bardzo mnie pociągało.

Spokojnie, Piotr, jest jeszcze twoja muzyka. Podejrzewamy, że działa podobnie, jak skręty.

Więcej w najnowszym numerze magazynu Gala.