Jak donosi Star Magazine, Lindsay Lohan dumna jest z faktu, że ukradła znajomej Laurze Hastings ubrania o wartości 10 tys. dolarów.

15 kwietnia Lindsay zatrzymała się przed domem Lauren, której wówczas nie było wewnątrz. Gosposia wpuściła jednak pannę Lohan, bo ta powiedziała jej, że zostawiła tam niegdyś swoje ubrania.

Lauren Hastings jest modelką. Z tej (i nie tylko tej) racji jej szafa aż pęka w szwach. W środku pełno jest markowych, drogich rzeczy. Lindsay wmaszerowała do sypialni znajomej i przy pomocy swojego ochroniarza po prostu wzięła ubrania, torebki i buty – wszystko to o wartości ok. 10 tys. dolarów.

Właścicielka skradzionych rzeczy wróciła do domu następnego dnia i natychmiast wysłała Lindsay smsa: albo ta zwróci ubrania, albo o zajściu dowie się policja.

Kiedy złodziejka dostała wiadomość, siedziała właśnie w klubie w towarzystwie Nicole Richie i swojej dziewczyny (!!!) Samanthy Ronson. Odczytawszy smsa zaczęła się śmiać, po czym podała znajomym komórkę, aby mogły zobaczyć, co ją tak rozbawiło.

Po czym zadzwoniła do Lauren i powiedziała jej, że nie wie, o co chodzi.

– Te ubrania nie zostały skradzione, bo nie należały do ciebie – mówiła. – Ta cała sprawa to histeria.

Nicole Richie nie mogła przegapić takiej okazji i natychmiast przyłączyła się do „zabawy\”. Wysłała modelce wiadomość, że owszem, ubrania zwrócą, ale wcześniej będą musiały je pociąć – Lauren jest w końcu taaaka gruba. Dodała, że jeśli pójdzie z tym na policję, gorzko tego pożałuje.

Tak – nazywanie kogoś grubasem musi być BARDZO w stylu Nicole. Zacznijmy od tego, że każdy jest od niej grubszy.

Dziewczyny zachowują się bardzo typowo dla rozpieszczonych panienek Hollywood – myślą, że ich życie to wieczne przedszkole. Z tą różnicą, że można w nim ćpać.