Na imprezie Cosmopolitan Edyta Górniak pojawiła się co prawda bez męża, ale w towarzystwie ochroniarza.

Fakt zauważył, że postawny mężczyzna nie krył się z tym, że ma przy sobie broń.

Pytanie tylko, po co coś takiego piosenkarce? Raczej wątpliwe, by zagrażał jej życiu jakiś zamachowiec. Diva to jednak diva – w końcu każda prawdziwa gwiazda chodzi z grupą goryli odzianych w eleganckie marynarki, z kamienną twarzą zamiast uśmiechu.

Wyjaśnienie jest jednak jeszcze bardziej prozaiczne – mąż Edyty, Dariusz Krupa, drży o jej bezpieczeństwo. Ponieważ jednak nie mógł jej towarzyszyć na imprezie, wysłał uzbrojonego ochroniarza. Rozumiemy, że gdy go nie ma to Dariusz dba o to, by żonie włos z głowy nie spadł.