Znowu riposta. Ewa Sonnet zapowiedziała, że walczyć będzie. Najnowszy wpis pozwala jednak twierdzić, że wie, kto za tym wszystkim stał. Pierwszą poszlakę mamy: nie wiesz jeszcze jak bardzo zaboli. Czyżby więc Ewa zwracała się do konkretnej osoby? Najwyraźniej.

Oto, co pisze:

26-04-2007 | W tej sytuacji – zasady Starego Testamentu, nie Nowego.
Nie nadstawię drugiego policzka …

… uderzę ze zdwojona siłą.
Kto kobietę nazywa prostytutką jest odpadkiem i zwalania mnie ze zobowiązana do najmniejszej kurtuazji.

Teraz już wiem, że napisała to zazdrośnie zakompleksiona istotka. Mężczyzna nie nazwie kobiety prostytutką, za bardzo ceni i szanuje kobiety.
Epitety znoszę różne, nie mam poczucia niższości więc są mi one obojętne. Posunąć się do takiego określenia przekracza wszystkie granice i wkracza na teren chamstwa.
Jestem spokojna ale zdeterminowana.
Odwet będzie skuteczny, nie wiesz jeszcze jak bardzo zaboli. Tłumaczyć się z tego czy jestem gwiazdą porno, prostytutką nie będę. Prostak tak powie i prostak w to uwierzy.
Prawdę odkryją rozumni ludzi a na takich mi zależy, ci pierwsi zawadzają na tym świecie.