Piosenka, jak to się mawia, lekka, łatwa i przyjemna.

Plus za to, że bardziej liryczna od poprzednich „hitów\” Mandy Moore.

Sam klip nie jest to tak naprawdę niczym prawdziwie extraordinary – oparty jest na jednym wizualnym pomyśle. Reszta przyzwoita, naprawdę może się podobać. I tu znowu plus, że Mandy nie pakuje się w popową papkę, a piosenka mimo wszystko w ucho wpada.

I wiecie co? Świetnie ogląda się klip, w którym nastoletnie lolity nie kręcą tyłeczkami. Coś, co dla odmiany nie ocieka erotyzmem też może być niezłe.