Za takiego też uważa swojego kolegę po fachu, Orlando Blooma. Prawdą jest, że Leonardo DiCaprio zagrał w jednej superprodukcji (Titanicu), dzięki której przez długi czas uważany był za młodego hollywoodzkiego amanta. Tę rolę ma już jednak Leo za sobą i – jak twierdzi – była ona jego największym błędem w całej karierze. Od tamtego momentu usilnie stara się kreować swój ambitny wizerunek. Istotnie – Leonardo DiCaprio to aktor nieprzeciętny.

Orlando Bloom natomiast czerpie z filmowych produkcji pełnymi garściami, zupełnie nie bacząc na to, czy są to filmy wysokich lotów, czy też nie.

– Filmy, w których występował Orlando, zarobiły trzy razy więcej, niż filmy Leo i dlatego [Leo] nie rozumie, dlaczego Orlando nie zajmie się jakimiś poważniejszymi produkcjami. On ma inne ambicje: chce być dla świata kimś więcej, niż tylko obrazkiem wiszącym na ścianie 13-latki – mówi przyjaciel aktora.