Roman Polański od czasu aresztowania nie wydał żadnego oficjalnego oświadczenia. Wymownie milczał, ale dopiero teraz postanowił przerwać tę ciut niezręczną ciszę.

Reżyser został zatrzymany na lotnisku w Szwajcarii na podstawie wydanego 30 lat temu listu gończego. Ma odpowiedzieć za gwałt na 13-latce, którego dopuścił się w 1977 roku.

W liście do filozofa, pisarza i reżysera Bernarda-Henri Levy’ego, na którego częściowe upublicznienie Polański zezwolił, pisze:

Sam jestem poruszony liczbą dowodów sympatii i poparcia, jakie otrzymałem w wiezieniu w Winterthur i które nadal napływają i tu, do Gstaad, gdzie spędzam święta z moją żoną i dziećmi.

Każde ich słowo w najczarniejszych dla mnie momentach, jak i jest teraz, w obecnej sytuacji, niosło i niesie pociechę i daje nadzieję.

Nie sądzimy, aby owe „dowody sympatii\” w jakiś sposób wpłynęły na amerykański wymiar sprawiedliwości, ale skoro Polański czuje się z nimi lepiej…