W najnowszej Vivie Piotr Najsztub rozmawia z Martą Żmudą-Trzebiatowską. Właściwie to bawi się, bo wywiad wypadł dość komicznie, niestety na niekorzyść mało rozgarniętej aktorki.

Marta zwierza się ze swoich problemów, a do tych należy „poczucie obciachu\”, które ma po premierze najnowszego filmu. Domyślamy się, że chodzi o (ob)Ciacho:

– Nie znoszę momentu premiery, a kiedy film trafia do kina, mam ochotę zamknąć się w domu, wpadam w pewnego rodzaju depresję – mówi. – Zawsze mam takie poczucie obciachu, nigdy nie jestem zadowolona z efektu. W teatrze, kiedy idzie kurtyna w górę, daję z siebie sto procent i potem gasną światła, trzeba wyjść na brawa, a ja mam ochotę albo uciec, albo wychodzę z poczuciem zażenowania, jakbym chciała wszystkich przeprosić, że musieli to oglądać.

Brzmi jak wielka żałość, ale zastanawia, dlaczego w ogóle Marta wybrała taki, a nie inny zawód?

Okazuje się, że aktorka ma poważne wątpliwości.

– Ciągle się zastanawiam, czy chcę być aktorką, czy to jest zawód dla mnie. Nie wiem, czy potrafię. Ale mam 25 lat i mogę jeszcze nie wiedzieć.

Jasne, że może. Jako aktorka z poważnymi wątpliwościami i tak radzi sobie świetnie.