Co to za gwiazda bez swojego zapachu? W dzisiejszych czasach – żadna.

Celebryci odkryli jakiś czas temu, że perfumy sygnowane ich nazwiskiem to żyła złota. Od tej pory regularnie wypuszczają nowe zapachy, z których co prawda żaden nie ma szans na zostanie tym zaliczanym do najwspanialszych, ale pieniądze przynosi.

Tego lata mamy aż kilka premier gwiazdorskich perfum:


Jennifer Lopez stawia na szyk w stylu Old Hollywood. Flakon zapachu Love and Glamour przypomina damską wersję Oskara, a ona sama wystylizowana jest na gwiazdę z lat 40.


Sarah Jessica Parker kuje żelazo, póki gorące. Razem z drugą częścią filmu Seks w wielkim mieście proponuje kolejny zapach,


Halle Berry stawia na to, co w niej najlepsze – kuszącą zmysłowość. W takim właśnie klimacie utrzymany jest dość oszczędny plakat reklamujący zapach Reveal.


Paris Hilton ma już całą kolekcję swoich zapachów. Najnowszy nosi nazwę Tease, a dziedziczka występuje w reklamie wystylizowana na Marilyn Monroe.

Bardzo długo trwały rozmowy na temat nazwy zapachu Jennifer Aniston. Miał odzwierciedlać to, z czego słynie gwiazda – młodzieńczy styl, beztroskę i jednoczesną kobiecość. Padło na Lolavie.


Porażająca ilość retuszu – tak Demi Moore użycza swojej twarzy (no właśnie – czy to jeszcze jej twarz?) do reklamy perfum Heleny Rubinstein.