Szeryf Lee Baca zaprzecza, jakoby pozwolił na odsiadkę kary Paris Hilton (zobacz tapety) w domowym zaciszu z powodu pieniędzy.

Przypomnijmy – rok temu dziadek Paris przeznaczył na jego kampanię wyborczą ok. tysiąc dolarów. To oficjalne dane. Wiadomo, że jeśli chodzi o pieniądze, ciężko wierzyć w oficjalne doniesienia.

Decyzja szeryfa sprawiła, że sędzia dostał białej gorączki i wściekły postanowił, że Hiltonówna odsiedzi całą karę, czyli 45 dni. W więzieniu, a nie luksusowej willi.

Baca broni się, że był naprawdę poważnie zmartwiony stanem dziedziczki.

– Koszt kampanii wynosił milion dolarów. Tysiąc, jaki otrzymał Lee Baca, wydaje się niewielką kwotą – powiedział rzecznik biura szeryfa.

Jeśli wierzyć w zapewnienia, Baca ma wyjątkowo miękkie serce. A co, jeśli 50% więźniarek dostanie nagle opryszczki?

***

Zostańmy przy więzieniu: współwięźniarka Paris obiecuje zdjęcia dziedziczki w bieliźnie.

Mają one trafić do tego, kto złoży najwyższą ofertę.

Dziewczyna miała ponoć ukryty telefon z aparatem fotograficznym. Gadżet został szybko skonfiskowany, ale skazana zdążyła wcześniej wysłać zdjęcia do koleżanki. Teraz zaciera ręce licząc na szybki zysk.

Hiltonówna bała się, że ktoś zrobi jej fotkę, kiedy siusia czy oddaje się innym fizjologicznym potrzebom i chyba miała rację.

Postanowiła, że nie będzie jadła i piła. Zobaczymy, jak długo wytrwa.