Angelina Jolie jeszcze dziesięć lat temu miała wątpliwości co do wyboru profesji. Bała się, że aktorstwo do niczego się nie przyczyni.

– Siedzenie i robienie wywiadów, mówienie o filmie, moim związku lub czymkolwiek innym – nie czujesz, że do czegoś się przyczyniasz – powiedziała Parade Magazine. – Nie mam nic przewicko filmom. Lubię filmy. Ale pod koniec dnia zastanawiasz się, czy jestes wartościowym człowiekiem.

Angelina, która przyznała się do samookaleczania w młodości, powiedziała także, że nie „znalazła swojej drogi\”, gdy rozpoczęła karierę aktorską.

– Myślę, że kiedy miałam dwadzieścia kilka lat, wiedziałam, sama z siebie, że nie prowadziłam znaczącego życia. Myślę, że nie zeszłam ze swojej drogi, tylko jej nie znalazłam. Niewiele z siebie dawałam. Moje życie nie było dla nikogo korzystne. Dlatego nie czułam się dobrze.

Jolie wyznała także ostatnio, że po śmierci chce być zapamiętana głównie z powodu swojej działalności humanitarnej, a nie aktorstwa.

Teraz ma wszystko, co chciała. Adoptuje kolejne dzieci, działa jako ambasador United Nations, przez co jej życie jest dla kogoś korzystne. Ale jakie korzysci płyną z takiej ilości wywiadów? Autopromocja? Czy to tylko taka mała nieścisłość?