Ślub Chelsea Clinton, córki byłego prezydenta USA, wywołuje za oceanem spore poruszenie. Wiadomo – jest to uroczystość typowo celebrycka – zarówno ojciec panny młodej, jak i jej matka, oprócz tego, że są znanymi politykami, swego czasu stali się bohaterami afery
obyczajowej, o której mówił cały niemal świat. Bill i Hillary gościli na pierwszych stronach kolorowych magazynów. Dziś tak samo jest z ich córką.

Oczywiście ślub to nie skandal, ale powód do wielkiej radości i dumy. W internecie pojawiają się jednak – obok ploteczek na temat ilości gości i skali ślubnego przyjęcia – także bardziej zasadnicze artykuły.

Na jednym z portali młoda dziennikarka zastanawia się czy Chelsea zmieni swe rodowe nazwisko, czy pozostanie przy nazwisku ojca – Clinton.

W Stanach – podobnie jak u nas – większość kobiet decyduje się zmienić nazwisko. Ale kobiety, które przed ślubem wypracowały swoistą „markę\” dla swego nazwiska, nie są już takie chętne do zmian.

Jeśli Chelsea zostawi swe rodowe nazwisko, może to być sygnał, że chce w przyszłości odcinać kupony od kariery rodziców i kontynuować w jakiś sposób tradycje rodzinne. Jeśli zostanie panią Mezvinsky, może to oznaczać – choć oczywiście nie przesądza całej sprawy – że Chelsae zostanie raczej w cieniu męża.

A co Wy sądzicie o zmianie nazwiska po ślubie?

Chelsea Clinton

\"\"

Czy teraz będziemy o niej pisać Chelsay Mezvinsky?

\"\"