Od kiedy Christina Hendricks zagrała w hitowym serialu Mad Men, zmienia się postrzeganie tego, jaka sylwetka jest seksowna.

Aktorka nie nosi rozmiaru 36. Nie nosi nawet 38. Nosi – uwaga – 42. Pełne 42, które nie dotyczy obwodu biustu.

Jej fenomenalne kształty można podziwiać już nie tylko w serialu, ale i kolejnych męskich czasopismach. Nic dziwnego – rudowłosa piękność ma na czym usiąść i czym oddychać.

Ona sama twierdzi, że wiele nauczyła ją jej rola (a gra lwicę… cóż, może nie salonową, ale na pewno lwicę open space’a i królową sekretarek z lat 60.).

– Uwielbiam jej niesamowicie ciasne ubrania – mówi. – Wiele z tego czerpię dla siebie. Podoba mi się linia.

A czy nie przeszkadza jej, że na planie pali się tyle papierosów?

Nie – przede wszystkim, pali się specjalne, lekkie wersje (tzw. ziołowe papierosy, nie mylić z marihuaną!).

– Nie palę tyle, ile mężczyźni – dodaje Christina. – Mam szczęście, bo w moich scenach papierosy pięknie zaznaczają to, co mówię.

A ubrania to, jak się porusza i jak wygląda.

Jak widać Christina na ekranie prezentuje się lepiej, niż w rzeczywistości – taki imponujący biust sprawia nie lada problem z doborem garderoby.

Byliśmy zatem świadkami spektakularnych wpadek stylistycznych i wylewających się piersi:

.,. średnio udanych efektów…

…i powściągliwości modowej:

Jak widać TAKI biust przyćmi każdą kreację.