Audrey Hepburn dla innych może być ikoną, ale Emma Thompson na pewno nie należy do jej fanek.

Brytyjska aktorka opisała gwiazdę sprzed lat jako „mniamuśną\”, dodając, że w jej mniemaniu wcale nie była dobrą aktorką.

51-letnia Thompson właśnie pisze nową wersję hitowego musicalu My Fair Lady, w którym w 1964 roku zagrała Hepburn.

– Film podoba mi się nieszczególnie – powiedziała. – Dla mnie Audrey Hepburn jest strasznie mniamuśna.

Dziennikarz pyta, co to znaczy.


– Kapryśna i bez polotu. To taka ckliwa słodycz bez odrobiny pazura. I to nie jest dla mnie. [Audrey] nie potrafi śpiewać i nie potrafi grać. Jestem przekonana, że była uroczą kobietą i pewnie gdybym ją znała, bardziej podobałaby mi się jej gra aktorska, ale nie znałam jej, więc na tym koniec.

Zmarłą Hepburn otacza nimb boskości – jej twarz zdobi dzisiaj niemal każdą możliwą rzecz, od kubków, przez pościel, po… kafelki ścienne. Zmarła w 1993 roku, zdobyła Oskara za rolę w Rzymskich wakacjach z 1953 roku. W 1964 roku zagrała Elizę Doolittle w musicalu My Fair Lady, opartym na sztuce George’a Bernarda Shawa, Pygmalion. W filmie nie słyszymy jednak jej głosu w najsłynniejszych piosenkach. Hity takie jak I Could Have Danced All Nigh czy The Rain in Spain wykonuje amerykańska piosenkarka Marni Nixon.

Poniżej fragment musicalu My Fair Lady, w którym słyszymy głos Audrey Hepburn (czy ktoś jeszcze dziwi się, dlaczego ten fragment został dubbingowany?):

A oto wersja dubbingowana: