W najnowszym numerze Twojego Stylu Katarzyna Glinka opowiada między innymi o swoich relacjach z mężczyznami. Aktorka jest tradycjonalistką. Bo choć ma oddzielne konto w banku i robi karierę własnymi siłami, u mężczyzny szuka oparcia i chęci do przyjmowania pierwotnych ról. Dlatego na pytanie, co jest według niej najlepszym afrodyzjakiem, odpowiada:

– Egzotyczna, bezludna wyspa, na kolację upieczona na ognisku ryba, noc w zbudowanym przez niego szałasie. Lubię mężczyzn, w których zachował się atawistyczny instynkt samca, by zapewnić swojej kobiecie schronienie, wyjść na polowanie i przynieść jedzenie oraz futro, żeby ją ogrzało. Tak, futro jest niezbędne (śmiech). Świat został tak skonstruowany, że mężczyzna był odpowiedzialny za rodzinę, a kobieta za domowe ognisko. Nie powinnyśmy tego burzyć.

Aktorka mówi również o tym, jak trudno jest – uprawiając jej zawód – zachować totalną wierność:

– Nawiązuję intymne relacje z ludźmi, z którymi spędzam na planie trzy, pięć miesięcy. W naturalny sposób pojawia się ciekawość filmowego partnera, a stąd już tylko krok do fascynacji i… niewierności. Nigdy nie wiem, czy nieerotyczne zainteresowanie innym mężczyzną jest dla mnie i mojego małżeństwa bezpieczne i kiedy staje się groźne. Musiałam więc postawić wyraźne granice sobie i innym.

O tym, jak Kasia Glinka zachowuje się, gdy jest zła oraz dlaczego już nie pakuje walizek podczas każdej kłótni z mężem, przeczytacie TUTAJ albo w papierowym wydaniu magazynu.

\"\"

\"\"

\"\"

Foto: © KAPiF