Botoks w show biznesie stał się popularny jak poranne picie kawy. To najprostszy sposób, by poprawić wygląd swojej twarzy, która zaczyna się marszczyć, a mięśnie opadać…

Nawet naciągnięta Nicole Kidman twierdzi, że jej brak zmarszczek i „wyprasowane\” czoło to zasługa wyłącznie dobrych kremów i unikania słońca.

42-letnia Anna Popek o botoksie jakoś nie boi się mówić. Ba! Ona uważa to za wielkie odkrycie.

Twojemu Imperium przyznała, że zastrzyki z botuliny zafundowała sobie już dwa razy.

– To naprawdę fajny produkt, byle zachować przy tym umiar i zdrowy rozsądek – powiedziała. – To tak, jakby pojawiła się nowa metoda leczenia, a my nie chcielibyśmy z niej skorzystać, bo leczyliśmy się kiedyś inaczej. Medycyna szybko się rozwija, kosmetologia także. Trzeba obserwować świat i wyciągać wnioski. Na przykład ja największy nacisk położyłam na prewencję i na to, aby w naturalny sposób wydobywać z organizmu siły i urodę.

Dlaczego reszta znanych osób wciąż boi się o tym rozmawiać?

– Myślę, że ludzie są po trosze hipokrytami – mówi Popek. – Niewielu ma odwagę przełamać tabu. Przede wszystkim dlatego, że od razu przypina im się jakąś łatkę. W tym przypadku kobieta słyszy, że jest próżna i płytka, bo zajmuje się wyłącznie swoim wyglądem.

No właśnie – a przecież media i próżność to jak rodzeństwo…