W połowie grudnia Anna Maria Jopek skończy 40 lat.

Dla wielu osób 40. urodziny to niezbyt radosny moment. Nie potrafią się cieszyć z tej daty, woleliby zapomnieć, że wchodzą w dojrzały wiek.

Tymczasem Anna Maria w rozmowie z Galą przekonuje, że czterdziestka oznacza dla niej… początek:

– Czuję, że teraz dopiero wszystko się zacznie! Dzieci podchowane, mała stabilizacja osiągnięta, znam swoje granice i nie boję się ich przekraczać – czas zrobić jakąś porządną artystyczną zadymę! Dać nareszcie czadu! – mówi piosenkarka. Potem dodaje:

– Mój problem jest taki, że ja w ogóle nie rozróżniam wieku ludzi, o ile nie są już dziećmi albo sędziwymi starcami. Patrząc na człowieka, patrzę najpierw w oczy. W źrenicach nie zmieniamy się wcale. Musi być naprawdę źle, żeby „zgasło\” oko. Kiedy obracasz się wśród pasjonatów, entuzjastów, szaleńców, na poziomie źrenic, spotykasz tylko ciekawe świata wieczne dzieci!! No i nikt tak nie ma głowy do cyfr jak ja!!! O rety! Jak ja się muszę skupić, żeby przypomnieć sobie, ile mam lat.

Jeśli Jopek faktycznie wierzy w to, co mówi, to zazdrościmy jej podejścia do życia:

– Żyję, kocham, jestem silna i zdrowa. Nie określa mnie moja metryka, tylko intensywność czucia. To moja miara. W muzyce, w której się obracam, dobra zabawa zaczyna się grubo po czterdziestce. Wtedy zaczyna się robić interesująco!!!

Cały wywiad, w którym wokalistka opowiada między innymi o swej miłości do Japonii, o tym, co wyniosła z domu, a także fascynacji Stingiem (którą dzieli z mężem, Marcinem Kydryńskim) przeczytacie TUTAJ.

\"\"