Edycie Górniak przydałoby się więcej dystansu do siebie i tego, co robi.

Diva zapewniała w dzisiejszym Tańcu z gwiazdami, że żadną divą nie jest, ale każde słowo cedziła z taką dawką emocji, jakby zaraz miała się rozpłakać.

I rozpłakała!

Kiedy sędziowie dali cztery „dziesiątki\” za jaj taniec z \”aniołem\” (Janem Klimentem), dziękując za noty głos się jej załamał ze wzruszenia.

Nas to powoli męczy (i innych chyba też – gwiazda znalazła się dziś DOPIERO na czwartej pozycji). Edyta Górniak chce nas przekonać o swojej wielkiej artystycznej wrażliwości, ale ileż można płakać i mówić tak, jakby łzy dławiły?