Osiem miesięcy od narodzin syna minęło szybko i dziś Agnieszka Dygant powoli wraca do obiegu. Aktorka jest bohaterką najnowszego numeru Pani.

W rozmowie sporo miejsca poświęca macierzyństwu.

Paradoksalnie im byłam starsza, tym trudniej było mi zdecydować się na dziecko. Mój świat wydawał się poukładany i nie miałam poczucia, że czegoś mi brakuje – mówi aktorka. Dodaje, że gdy po 30-tce zaczęły się pytania w stylu kiedy dzidziuś? zdenerwowana odpowiadała nawet czasami: A może ja nie mogę mieć dzieci. I co teraz?

Ostatecznie Dygant została mamą grubo po 30. urodzinach. Dziś mówi, że jej życie się zmieniło, ale aktorka nie żałuje:

– Pamiętam takie zdanie, które mnie uspokajało: To tak, jakby ci wyrosła trzecia ręka, po prostu ją masz, i już. No i mam tę trzecią rękę – śmieje się. – Większość wieczorów spędzam w domu, o trzeciej w nocy wstaję, żeby dać jeść synkowi. Chodzę na długie spacery, wcześniej za nimi nie przepadałam, a dzień zaczynam o szóstej rano, choć uwielbiam spać. Ale prawda jest taka, że nie zamieniłabym tego życia na to sprzed ośmiu miesięcy.

Jedna z przyjaciółek, która wypowiedziała się dla magazynu na temat Dygant, podkreśliła:

Aga nie jest typem mamy \”gugającej\”. Ma dorosłe podejście do dzieci. Uwielbiam, jak mówi do Xawerego: Synu!, zupełnie jakby był już duży. W mojej trzynastomiesięcznej córeczce też widzi małego człowieka, który ma swoje ważne sprawy.

Obszerny fragment rozmowy z aktorką znajdziecie TUTAJ, cały wywiad – w papierowym wydaniu pisma.

\"\"