– Niedawno na rynku w Krakowie spotkałem jednego z panów Mroczków – opowiada aktor Jan Nowicki. – Przechadzał się w towarzystwie ochroniarza. Nie wytrzymałem, podszedłem i zapytałem: Panie, czy pan żartuje, kto tu będzie pana zaczepiał? Odpowiedzi nie było.

Aktor kąśliwie komentuje ich grę:

– To tylko bylejakość, nie mylcie tego z aktorstwem! Przez takich ludzie przestają rozumieć, kim są Trela, Holoubek czy Gajos. W przypadku braci Mroczków nie ma mowy nawet o aktorstwie, bo to nie jest w ogóle związane z aktorstwem! To jest bycie w serialu, w którym znakomicie każdy by się odnalazł.

Jako że jest wykładowcą wydziału aktorskiego szkoły teatralnej w Krakowie, jego słowa jeszcze bardziej uderzyły w sedno. Według aktora to niebywałe, że dwaj bracia bez wykształcenia aktorskiego, stali się sławni przez grę w serialu. A teraz tańczą, śpiewają, bywają na salonach.

Podobno wśród aktorów krąży nawet pewna anegdota. Gdy jeden do drugiego powie „Tylko zagraj tak, żeby się Mroczkom podobało\”, oznacza to utrzymywanie cały czas jednej miny w trakcie aktorskiego popisu.

– Kiedy [popularność] spada na studenta politechniki, to jest istna komedia. Gwiazdą to był Marlon Brando. A aktor serialowy może być co najwyżej gwiazdą serialową – podsumowuje Nowicki.