Występ Kingi Rusin w Tańcu z Gwiazdami na pewno sprawił, że stała się jeszcze bardziej rozpoznawalną gwiazdą tabloidów. Po rozwodzie ma czas, by skupić się na sobie i swojej karierze. W wywiadzie dla magazynu Sukces opowiada, jak teraz wygląda jej życie.

– Lubię kiedy wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Tak, jak sobie zaplanowałam. Nie potrafię niczego robić na pół gwizdka. Od dwóch lat żyję w nieustannym pośpiechu. Cały czas nowe wyzwania, nowe pomysły, nowe stresy… Ale nie narzekam.

Sama także przyznaje, że występ w programie wpłynął bardzo dobrze na jej karierę.

– Na pewno pomogło zwycięstwo w „Tańcu z gwiazdami”. Wiele osób wtedy we mnie uwierzyło. Łatwiej mi było je przekonać.

Rusin nie myśli jeszcze o kolejnym związku. Na razie ma wiele innych zajęć, w których doskonale się realizuje:

– Bardzo dobrze czuję się we własnym towarzystwie. Mój mikroświat to moje dzieci, moja mama i ja. Może to źle, bo z drugiej strony jestem zwolennikiem teorii, że człowiek to zwierzę stadne, że potrzebuje drugiego człowieka dla pewnej równowagi. Wiem, sama sobie zaprzeczam, ale co ma być, to będzie.

[Czytaj dalej…]

Sprawę rozwodu komentuje krótko:

– Nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój sens. Ważne jest, żebyśmy umieli wykorzystać pewne zdarzenia, które na pierwszy rzut oka wydaję się negatywne, jako bodziec do tego, żeby zrobić coś pozytywnego.

A jakie plany na przyszłość?

– Wykorzystuję dobrą passę. Bo jeśli nie teraz, to kiedy? Kiedy mam realizować wizje, marzenia, które jeszcze rok, dwa lata temu były nie do zrealizowania? Życie właśnie teraz daje mi szansę. Mogę podjąć wyzwanie albo nie. Zazwyczaj się nie waham.