Czesi byli mocno zniesmaczeni. Co ja piszę, cały świat jest teraz zniesmaczony.

Poszło o jeansy, w których Renee Zellweger pokazała się na czerwonym dywanie podczas Festiwalu w Karlovych Varach.

Media zaczęły rozpisywać się oburzone – aktorce nie chciało się nawet zadbać o przysłowiową małą czarną, tym samym dając policzek organizatorom. Bo przecież w Cannes nigdy nie przyszłoby jej do głowy pokazać się w takim stroju.

Tym bardziej, że Renee od lat zaliczana jest do najlepiej ubranych gwiazd, które za każdym razem pokazują się w drogiej sukni od znanego projektanta.

Wyszło na to, że w TAKICH miejscach TAKA aktorka nie musi się stroić, bo tu przecieć diabeł mówi dobranoc.

Reprezentant aktorki natychmiast starał się sprawę wyprostować mówiąc, że bagaż aktorki zaginął na lotnisku Heathrow, skąd gwiazda leciała do Czech. Zdecydowała się więc pojawić w tym, co ma na sobie.

– To niedorzeczne! Wystarczył telefon do kierownika hotelu w którym spała! Sprowadziliby jej setkę sukienek, butów i dodatków. Nie takie rzeczy robi się dla gwiazd – czytamy w prasie zagranicznej. Jakoś trudno się z tym nie zgodzić.