Sara May, która już wcześniej wielokrotnie pisała o współpracy Edyty Górniak z Mają Sablewską, teraz odniosła się do kwestii rozstania obu pań. Na swoim blogu napisała:

Nie jest tajemnicą, że Sablewska nie dysponuje dostateczną kasą, by zapłacić za światowe produkcje dla Górniak, a Górniak z własnej kieszeni też nie będzie wykładać, bo po to zatrudniła menadżera, by potrafił zadbać o sponsorów . Jednak Sablewska głównie ogranicza się do chodzenia po imprezach ze swoimi podopiecznymi, poprawia włoski i dba, by panie do siebie pasowały pod względem stylizacji. A więc stworzyła swojego klona-Edytę ubierającą się i wyglądającą jak Maja, bez swojego stylu i charakteru.

Do tego dodała jeszcze kilka mocnych zdań:

Menadżer nie jest po to by latać po bankietach i wozić gwiazdy do dentysty. Do tego wystarczy asystentka,lub kierowca. Menadżer w tym czasie powinien załatwiać pieniądze i koncerty. Kiedyś powiedziałam Majce – słuchaj Ty więcej zarobisz promując siebie, niż te wszystkie gwiazdki. Wtedy odpowiedziała – że nie, że ona lubi być w cieniu, że jej to nie kręci. A ja powiedziałam – zacznie cię kręcić, jak zobaczysz złotówki w oczach. I tak się stało. Zresztą udowodniła, że ma parcie na szkło i chce być celebrytką. Wystąpi w X Factor jako juror. Edzik jest jaka jest, ale na szczęście swój rozum ma. Przecięła tę chorą współpracę w odpowiednim momencie. Co to za menadżer który przez prawie rok nie był w stanie znaleźć poważnego sponsora dla Edyty? To banalnie proste przy takim nazwisku. I nauczka dla wszystkich panienek, że \”przyjaźń\” miedzy menadżerem i gwiazdą to utopia. I jeszcze jedno-pokażcie mi w Polsce menadżera, który cokolwiek więcej potrafi poza podczepianiem się pod znane nazwisko, lub artystę z grubym portfelem.

Cały wywód Sary na temat Sablewskiej przeczytacie na jej blogu.

\"\"