Kate Moss wreszcie zaczyna chwilami pokazywać, że ma rozum i potrafi go użyć. Chwilami.

Po tym, jak Pete Doherty (jej były już narzeczony) przyznał się do zdrady, wyrzuciła wszystkie jego rzeczy z domu.

Wezwała ekipę „niszcząco-burzącą”, czyli panów od sprzątania, przeprowadzek i dźwigania ciężkich sprzętów.

I zabrała się do Paryża.

W chwili obecnej jest już z powrotem w Londynie i zgodnie z tym, co mówią jej znajomi, wydzwania do Pete’a wypłakując mu się do słuchawki.

– Jest zła i zmartwiona, ale ma obsesję na jego punkcje. Chce go odzyskać. On nie może jej już znieść. Czuje, że się dusi. Dlatego zasugerował, że powinni od siebie odpocząć – powiedział przyjaciel pary.