W wywiadzie dla Dziennika Natasza Urbańska opowiedziała o swojej karierze i o tym, jak Janusz Józefowicz wpłynął, i zresztą wciąż wpływa, na jej karierę i nie tylko.

Jak wyglądało jedno z ich pierwszych spotkań? Dość nietypowo, głównie ze względu na wiek.

– Pierwsze podejście do Metra zaliczyłam w wieku 13 lat. Zrywałam się z kolejnych treningów, przeszłam chyba 5 etapów eliminacji, miałam swój numerek, poczułam się pewniej niż inni. Józefowicz, TEN Józefowicz wpadł, żeby zobaczyć wybranych, no i porażka – opowiada Natasza.

– Patrzyłam na niego jak na Boga, a on zapytał, ile mam lat i powiedział: „Dziecko, skończ szkołę\”. Pomyślałam: \”Jaka szkoła, o czym on do mnie mówi, ja chcę do Metra\”.

Potem stał się dla niej niewątpliwie opiekunem i wsparciem, a z czasem partnerem.

– Spodziewano się, że skoro dostałam się do Józefowicza, to pójdę jak burza. A ja długo nie byłam gotowa do solowych występów. Wystrzeliłabym i poległa za rogiem. Przed programem sam Janusz powiedział: \”Spróbuj. Jesteś gotowa\” – mówi.

– Ale Janusz naprawdę zawsze ma rację. Sprawdziłam to nie raz. I to buduje zaufanie. Wytrąca nam z rąk wszystkie argumenty. Wiele razy powtarzał mi: \”Nie teraz, jeszcze nie\”. Gdy się upierałam, pytał: \”Czy chcesz być jednosezonową gwiazdką, czy gwiazdą taką jak Maryla Rodowicz albo Beata Kozidrak? Zobacz, ile lat są na rynku, one były świetnie przygotowane\”.

Samo podejście do Jak ONI Śpiewają zmieniało się z czasem, adrenalina rosła z każdym występem.

– Na początku podchodziłam do tego na luzie. Nie spinałam się. Ale im bliżej finału, tym bardziej mi zależało. Napięcie rosło. Z drugiej strony, przeczuwałam, że wygra Agnieszka, dlatego nie chciałam się podniecać. Na programie świat się nie kończy. Dzięki niemu otworzyły się nowe furtki.

Jak już nie raz czytaliśmy, Natasza ma teraz ambitne plany.

– Nie zależy mi na jednorazowym sukcesie. Chcę nagrać płytę i być w zawodzie.

Urbańska jest świadoma, że o związku jej i Józefowicz mówi się różnie, ale nie zwraca na to uwagi.

– Ludzie zawsze będą gadać. Psy szczekają, karawana idzie dalej. Nie podniecam się tym ani nie denerwuję. To fakt – jestem partnerką Janusza Józefowicza. Staram się widzieć dobre strony tej sytuacji.