Ostatnią rzeczą, o jaką podejrzewalibyśmy Nergala, jest chęć spowiadania się – a jednak lider Behemotha od kilku tygodni dość regularnie opowiada mediom o minionym czasie. Posuwa się nawet do intymnych szczegółów.

W rozmowie z Wprost nie jest aż tak wylewny. Mówi głównie o swojej chorobie i o tym, jak się odnalazł w trudnym czasie. Wspomina także o Dodzie.

Ona się zaangażowała totalnie. Jeżeli cała ta sytuacja jest jak morze, to ona po prostu wskoczyła na najgłębsza wodę, nie łapiąc nawet koła ratunkowego. To był manifest jej uczucia, co było szalenie dla mnie ważne. To był dla nas cholernie trudny czas i mimo że ciężko było definiować nasze życiowe postawy, to zobaczyłem w niej heroizm- mówi Nergal.

I choć nie są już razem, Darski podkreśla:

Doda zrobiła dla mnie i dla wielu chorych bardzo wiele dobrego. Potrafi mieć wielkie serce. Nie zapomnę tego i nie pozwolę powiedzieć o niej złego słowa.

Nergal mówi też, że gdy zachorował, nie czuł, jakby spadła na niego \”kara Boska\”:

Pojawiły się te wątki publicznie w stylu: „Wreszcie się doczekałeś\”. Śmieję się z tego. Nie wierzę w sądy ostateczne, kary boskie, choć jest to być może sympatyczna mitologia, ale generalnie prymitywna i obca mi kulturowo. Ja to widzę inaczej: wszystko jest energią, nawet ten kubek stojący przede mną i my jesteśmy jej częścią. Jesteśmy po prostu częścią Wszechświata i jestem najdalej od tego, żeby wartościować, oceniać. To jest optyka narzucona nam dwa tysiące lat temu. Wulgarna i prymitywna. Mądrość to nie umiejętność powiedzenia, że coś jest dobre, a coś złe, to raczej umiejętność znalezienia odpowiedniego kąta, pod którym patrzysz na rzeczywistość. Chrześcijaństwo zabija kreatywność, narzuca swoją wizję i nie chce słyszeć o tym, co myślisz i czujesz. W szpitalu dostawałem mnóstwo listów, najczęściej od starszych ludzi, całe zbiory świętych cytatów, ksera Pisma Świętego z podkreślonymi fragmentami – mówi Darski.

\"\"
FOTO: © KAPiF

\"\"