To się nazywa żyłka do interesów i pracowitość – czyżby Ivanka Trump miała to po tacie?

Córka miliardera, która sama dorabia się już własnej fortuny i sprawnie pomnaża kapitał, spodziewa się dziecka, ale nie ma zamiaru poświęcać się macierzyństwu bezgranicznie.

Bierze tylko dwa tygodnie urlopu macierzyńskiego.

– Mam zaplanowane spotkania dwa tygodnie po dacie mojego porodu – powiedziała. – Oczywiście najpierw będę musiała poznać potrzeby swojego dziecka.

Przyszła mama dopiero teraz uczy się o opiece nad niemowlętami. Wciąż nie może wyjść z podziwu, że noworodki jedzą tak często.

– Byłam w totalnym szoku [gdy się dowiedziałam]. Pracuję tak blisko domu, więc pomyślałam, że wracałabym z pracy, a pielęgniarka przynosiłaby mi dziecko. Prowadziłabym częściowo dom i wszystko by funkcjonowało. Ale co dwie godziny? To zupełnie co innego. Będę musiała urządzić sobie pokój dziecięcy w biurze.

Termin porodu przypada na 14 lipca. Co jeśli dziecko urodzi się po tym dniu? Wygląda na to, że młodej businesswoman zostanie mniej wolnego…

Wygląda na to jednak, że Ivankę czeka jeszcze spora lekcja życia.

&nbsp