Anna Golędzinowska to dziewczyna, o której zrobiło się głośno, gdy podczas 72. urodzin Silvio Berlusconiego wyskoczyła z dużej paczki ze wstążką i zaśpiewała premierowi „Sto lat\”.

Mówią, że rozkochała w sobie wtedy połowę Włoch. Do tego kraju Polka trafiła, gdy miała 16 lat. Zaczynała od pracy w klubie nocnym, potem pojawiły się jej rozbierane fotki. Do dziś można je oglądać w sieci.

Jednak Golędzinowska, która jest narzeczoną kuzyna Berlusconiego, Paolo Enrico Beretty, opuściła w pewnym momencie Włochy i zamieszkała w… Medjugorie.

Dementuje wszelkie plotki, jakoby brała udział w imprezach bunga-bunga organizowanych \”na dworze\” premiera. Nie kontaktuje się też z dawną koleżanką, słynną Ruby (która nawiasem mówiąc ma teraz narzeczonego i jest w ciąży).

Miałam wszystkiego i wszystkich dosyć. Zostawiłam mieszkanie w Mediolanie, sprzedałam samochód i zwolniłam pokojówkę. Tutaj – w Medjugorie – prowadzę ascetyczne życie. Obieram ziemniaki, sprzątam, uczę się szyć, a nawet karmię kury – mówi Anna w wywiadzie dla Italianonfiction.

Na pytanie czy żałuje swojej przeszłości, Polka odpowiada:

Niczego nie żałuję z mojej przeszłości, bo wszystko co kiedyś robiłam doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Pan Bóg wybacza nam nasze grzechy.

Po czym dodaje:

Dostałam propozycję udziału w sesji zdjęciowej od jednego z najsłynniejszych miesięczników na świecie – 30 tys. euro za kilka dni pracy. Gdybym się zgodziła, to pewnie dalej by mnie ten świat pochłaniał. Odmówiłam. Wybrałam Medjugorie. I zamiast tych pieniędzy… karmię swoje kury.

Cały wywiad z Anną Golędzinowską znajdziecie na stronie Italianonfiction.

\"Anna\"Anna