May wymyśliła przezwisko dla Lesz: Lesz-kesz
Natalia: Nie mam pomysłu, jak miałabym jej udowodnić, że nie jestem tępakiem.
Kilka dni temu Sara May umieściła na swoim blogu wpis, którego bohaterką została Natalia Lesz. Główną myślą May było stwierdzenie, że Lesz jest „tępawą córeczką bogatego tatusia\” i dzięki jego pieniądzom kupuje sobie karierę (news przeczytacie tutaj).
Lesz nie jest zbyt skora do kłótni ze Szczołek. W rozmowie z Pudelkiem powiedziała:
Nie mam pomysłu, jak miałabym jej udowodnić, że nie jestem tępakiem ani zjawiskiem szkodliwym społecznie.
Dla May to tylko woda na młyn. Ripostuje:
Jak udowodnić, że nie jest się tępakiem?
Podpowiadam tym, którzy nie mają pojęcia:)
Otóż najlepiej sformułować kilka logicznych zdań i zacząć myśleć. Dodatkowo przydałaby się umiejętność czytania ze zrozumieniem i wyciągania wniosków. Jeśli ktoś nie jest w stanie sensownie wypowiedzieć się na żaden temat to podejrzewam go o lekki niedowład umysłowy…
A potem znów \”jedzie\” po Lesz:
W historii polskiej muzyki jeszcze takiego perfidnego wciskania beztalencia nie było. Nagle mocno przeciętna dziewuszka gra w kilku serialach, robi za aktorkę, tancerkę i piosenkarkę. Jeśli dalej będzie się to toczyć tym chorym torem to niedługo „lesz-kesz\” prześcignie Gajosa, Kondrata i Zamachowskiego w dorobku aktorskim, a Edytę Górniak w dorobku wokalnym. Możliwe, że stanie się też wielką dziennikarką i dostanie swój program. A to wszystko przy zerowym talencie w każdej z tych dziedzin. To nie jest oczywiście tylko moje zdanie, bo wielu specjalistów z zakresu wokalistyki i świata show biznesu wyraziło swoje zdanie na temat tej osoby, delikatnie mówiąc zdanie negatywnie. A na fakt, że niektórym da się zamknąć gębę szmalem już nic nie poradzę.
Przy okazji przypominam – artysta, który nie potrafi śpiewać na żywo nie jest artystą… No chyba, że za artystę zaczniemy uważać śpiewający komputer.
No to się nie dogadały…