Angelina Jolie jest przez kolorową prasę opisywana jako wariatka. Mijają lata, Angie robi kolejne kroki w swojej karierze, a jej wizerunek w brukowcach nie ulega zmianie.

Właśnie o proces prosi się magazyn In Touch, który w najnowszym numerze uderzył w samo serce aktorki.

Bulwarówka pisze, że Jolie nadal jest „świruską\”, która zbiera w wielkim dzbanie zakrwawione plastry i bandaże swoich dzieci.

Kiedy któreś z dzieci się skaleczy, ona zbiera bandaże i plastry, po czym wkłada je do wielkiego dzbanka. Myśli, że to takie artystyczne i awangardowe. Ale inni odbierają to jako dziwactwo – pisze gazeta.

Według In Touch Jolie rekompensuje sobie brak używek, od których nie stroniła w młodości, kompulsywnymi zachowaniami. Na przykład – godzinami robi zakupy przez internet, wydaje tysiące dolarów na ciuchy i biżuterię.

Magazyn pisze także, że Jolie ma obsesję na punkcie ćwiczeń.

Codziennie zamyka się w piwnicy (chodzi o użytkową część domu – basement) i ćwiczy godzinami. Nikt nie może jej wtedy przeszkodzić – pisze IT.

Ale \”największy\” kaliber posiada plotka o wspólnych wieczorach Angeliny i Brada. Obsługa hotelu, w którym rodzina mieszkała w Londynie, twierdzi, że oboje zamykali się w pokoju i pili wino (o mój Boże pili wino!), potem zaś schodzili do baru, by tam dokończyć imprezowanie. A rano – uwaga! – nie pojawiali się na śniadaniu dzieci.

Wino, samotne kolacje, ćwiczenia w piwnicy. Jolie to prawdziwa wariatka!

\"\"