Majewski: a było tak zimno, że herbata mi zamarzła w menażce
... i rano wyjąłem ją razem z łyżeczką.
Szymon Majewski, który kilka dni temu razem z wolontariuszami Fundacji Spełnionych Marzeń odwiedził pacjentów oddziału onkologiczno-hematologicznego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach, udzielił wywiadu świętokrzyskiemu portalowi Na językach.
Showman opowiedział między innymi o swych wspomnieniach z młodości związanych z Górami Świętokrzyskimi. Jak się okazuje, jako chłopak był równie zakręcony, jak dziś:
Spaliśmy też raz w stodole w Ciekotach, kumpel grał na gitarze „Autobiografię” Perfectu, a było tak zimno, że herbata mi zamarzła w menażce i rano wyjąłem ją razem z łyżeczką – wspomina Majewski.
I jeszcze pamiętam jak zatrzymała nas w Kielcach na głównej ulicy Milicja Obywatelska w stanie wojennym. Wtedy nie można było mieć przy sobie noża dłuższego niż 12 centymetrów, mieliśmy finki harcerskie, a ja dodatkowo jeszcze nóż kuchenny mojej mamy, który miał ostrze długości 11,9 centymetra. Na szczęście mieścił się w limicie i nas puścili – opowiada.
Jeśli zaś chodzi o działalność charytatywną, Majewski zwraca uwagę, że warto czasem napisać coś dobrego o celebrytach:
Jak człowiek w to wejdzie, czuje się zobligowany i zwyczajnie jest mu głupio, jak coś wypadnie i trzeba odmówić. Mnie czasami dopada poczucie, że dałem ciała, bo odmówiłem, nie przyszedłem i postanawiam sobie, że im to gdzieś nadrobię, wynagrodzę, zrobię jakiś bingo skumulowanie. Zresztą inni koledzy z Fundacji Spełnionych Marzeń Andrzej Nejman, Magda Różczka, Gośka Foremniak, Edyta Herbuś, Jacek Wszoła też mają takie poczucie obowiązku. Jak różne magazyny plotkarskie drą łacha z celebrytów, to mówię: hola, hola, kolego, pomyśl sobie, że ta osoba mogłaby cały czas spędzać na bankietach, a tymczasem oddaje część swojego sukcesu dla innych – mówi Majewski.
Cały wywiad możecie przeczytać TUTAJ.