Britney Spears uderzyła wczoraj w zaparkowany samochód, kiedy odjeżdżała spod apteki.

Zostawiła kilka rys na pojeździe i na „psychice swojego pieska do miętolenia o imieniu London\”.

Dzieci w samochodzie nie było.

Brit uklękła przy poszkodowanym aucie i najwyraźniej uznała, że nic złego nie zrobiła, bo odjechała jak gdyby nigdy nic. Nie zostawiła nawet żadnej wiadomości.

Pewnie uznała, że facet miał szczęście, że to akurat ona rąbnęła w samochód. Teraz jest prawie jak poświęcony.