O Halince Mlynkovej-Nowickiej cicho było przez cztery lata. Teraz wokalistka planuje powrót do życia publicznego i na scenę. Zacznie od kolejnej i ostatniej zarazem edycji Tańca z Gwiazdami, którą śledzić na naszych ekranach będziemy mogli już jesienią.

Choć jest szczęśliwą żoną Łukasza Nowickiego (syna znanego aktora – Jana) i matką 3,5-letniego Piotrusia, magazyn Świat i ludzie spekuluje, że w jej przypadku życie rodzinne to nie wszystko.

– Nie jestem kobietą, która potrafi życie spędzić w czterech ścianach – miała powiedzieć Mlynkova w jednym z wywiadów.

Mąż piosenkarki pracował jako aktor warszawskiego Teatru Ateneum, podczas gdy była wokalistka zespołu Brathanki piastowała w domu syna. Podobno taka sytuacja zaczęła doskwierać tęskniącej już za estradą Młynkowej.

– Patrzyłam z zazdrością na Łukasza, gdy wychodził do pracy. A ja nic, tylko gotowałam kaszki. Bardzo to przeżywałam.
Podobno Mlynkova jest osobą nerwową i jej narastająca frustracja odbijała się na małżeństwie piosenkarki, co dało się zauważyć osobom postronnym.

W oczach jednego ze współpracujących z Halinką muzyków sprawa wyglądała następująco:
– Halinka to nerwus. Ale też widziałem, że siedzenie w domu niszczy ją i potwornie dołuje. Gdy opowiadałem, że ktoś dał fajny koncert, w jej oczach pojawiał się smutek. Widać było, że śpiewanie kołysanek przestało jej wystarczać.

Mąż zauważył smutek Młynkowej i zdaniem znajomych chęć podniesienia żony na duchu miała być powodem ich częstych podróży. Halinka i Łukasz objechali wspólnie niemal cały świat – Azja, Afryka, Ameryki…

Okazuje się jednak, że estrada uzależnia. Dlatego Halinka planuje powrót, od dawna marzy o solowej płycie. Być może wkrótce się jej doczekamy…?
Jedno wydaje się być pewne – dla wokalistki nadszedł czas, by skupić się ponownie na karierze. -Nie będę rodziła kolejnych dzieci. – stwierdziła podczas jednego z wywiadów.

Trudno się dziwić tak utalentowanej piosenkarce, że ciągnie ją na scenę. Pozostaje nam jedynie trzymać kciuki za Halinkę. Poniżej Halinka Mlynkova jeszcze w zespole Brathanki w ich chyba najbardziej znanym utworze – Czerwone korale: