Brytyjskie media, w tym The Sun, donoszą, że Amy Winehouse nie przebywa na odwyku, ale w pewnym luksusowym hotelu, którego nazwa i lokalizacja jest pilnie strzeżoną tajemnicą (chociaż dociekliwi ustalili, że jest to ponoć Four Seasons w Hook Hants).

Noc kosztuje tam 20 tys. PLN. Amy dochodzi tam do siebie po ostatnim przedawkowaniu narkotyków.

Piosenkarka nie może jeść. Każdy posiłek zwraca natychmiast po próbie jego zjedzenia. Co gorsza, miewa myśli samobójcze. O odwyku jednak nie ma mowy, ale na hotelowy azyl zgodziła się chętniej.

– Wie, że umrze młodo – mówi przyjaciel rodziny. – Rodzina desperacko namawia ją na leczenie, ale ona nie chce słuchać.