Otóż okazuje się, że Tom Cruise nie został z małżonką wpuszczony do ekskluzywnego klubu w St. Tropez, gdyż sekcja VIP-owska była już pełna gości. Ochroniarz Cruise’a miał trudności z przystaniem na taki obrót spraw:
-Mówicie poważnie? Przecież to Tom Cruise!

Niestety jego zdziwienie nic nie pomogło, a ochroniarze klubu Caves Du Roi w Hotelu Byblos byli niewzruszeni. Menedżerowie klubu woleli nie wpuścić Toma niż przemieszczać gości, którzy już znajdowali się w środku.

Tom i Katie zmuszeni byli udać się dalej. W końcu znaleźli miejsce w klubie o wdzięcznej nazwie VIP Room, lecz nie byli w najlepszych nastrojach. Zamówili butelkę Dom Perignon, lecz przed opuszczeniem lokalu wypili jedynie po kieliszku trunku.

Świadek tak zrelacjonował ich zachowanie:
-Tom wyglądał nie na miejscu wśród wszystkich tych klubowiczów z odblaskowymi gadżetami szalejących w tańcu przy dźwiękach muzyki house. Siedział tam nerwowo potupując do muzyki i widać było, że chce jak najszybciej się stamtąd wydostać.

Cóż, chyba ktoś nadepnął Tomowi na odcisk… ;]

Hmm… może właściciele pierwszego klubu obawiali się takich widoków…