Ostatnio o Tomaszu Kammelu było głośno ze względu na występ w Tańcu z Gwiazdami, a co za tym idzie „zdradę\” TVP. Publiczna jednak nie wyrzuciła prezentera, choć TVN wyraził chęć przyjęcia Kammela.

Kammel ma jednak wielkie plany.

– Są szanse, którym nie można pozwolić przejść obok. Moim największym zawodowym marzeniem jest praca w telewizji amerykańskiej – mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Daje także znać, jak dobrze zna się na swoim zawodzie – na pracę w Ameryce trzeba sobie zasłużyć.

– Branża [gości, z którymi rozmawia] nie gra roli. Najważniejsza jest komunikatywność. Kiedy przypinamy mikrofony i ustawiamy kadry, światła, rodzi się okazja na zwyczajną rozmowę przed wywiadem. Wykorzystuję to, bo wtedy pojawia się nić porozumienia. Zdarza się, że żartujemy z operatorami kamer czy resztą ekipy, wciągając w to rozmówcę – już wiadomo, że się dogadamy.

– Zawsze powtarzam za Gustawem Holoubkiem: że pierwszy dzień, kiedy przestanę czuć tremę, będzie moim ostatnim dniem w zawodzie. Trema jest potrzebna, motywuje i daje szansę, żeby się mocniej skoncentrować, pracować jeszcze lepiej.

Na ile wizerunek Kammela, który sam tworzy jest zgodny z opiniami widzów?