Temat śmierci Whitney Houston wciąż nie został wyczerpany. W niedzielę Oprah Winfrey przeprowadziła wywiad z członkami rodziny gwiazdy.

Dołącz do naszych fanów na Facebooku! Kliknij Tutaj!

Jedną z nich była Patricka Houston, szwagierka piosenkarki, ale też jej przyjaciółka i menedżerka.

Patricia opowiadała o feralnym dniu, gdy dowiedziała się o śmierci Whitney.

– Szłam przez korytarz, gdy usłyszałam krzyk – wspomina. – Byłam w drodze do jej pokoju. Wcześniej dzwoniła do mnie dwa razy i chciałam się z nią zobaczyć. Na korytarzu usłyszałam krzyki i zobaczyłam upadającą na kolana fryzjerkę (Mary).

– Ujrzałam, jak makijażystka też upada na kolana. Wiedziałam, że coś jest źle. Byłam po prostu cała sztywna. Kiedy weszłam, powiedziałam, żeby zadzwoniła na pogotowie. Zbliżyłam się do rogu, w którym Mary stała przy drzwiach. Krzyczała: \”O Boże!\”. Powiedziałam jej, żeby się uspokoiła. Kiedy weszłam do pokoju, zobaczyłam Raya (ochroniarza), który usiłował reanimować [Whitney], aż był wyczerpany. \”Próbowałem\” powiedział. Aż tchu mu brakowało. Tak bardzo zrobiło mi się go żal…

Patricia dodała, że Whitney była w wannie. Na jej twarzy malował się spokój.

– Była w wannie – wspomina. – Nie wiem, jak się tam znalazła. Musieli ją wyciągnąć i usiłowali reanimować.

Przybyli na miejsce ratownicy medyczni poprosili, by szwagierka gwiazdy opuściła pokój.

– Nie mogłam jej zostawić. Powiedziałam, by mnie nie dotykali. Zobaczyłam, że przykrywają ją i wiedziałam, że to już koniec. Patrząc na nią wciąż nie mogłam w to wszystko uwierzyć.

W opublikowanych wcześniej fragmentach wywiadu Patricia opowiada, że można było spodziewać się takiej śmierci, choć Whitney zaczęła wychodzić na prostą, a ostatnimi czasy \”sprawy naprawdę miały się lepiej\”. Dlatego tragiczna wiadomość tym bardziej wstrząsnęła rodziną. Nikt chyba nie jest tak naprawdę przygotowany na takie wieści.