Nie cichnie burza, jaką wywołała wypowiedź stylistki Doroty Wróblewskiej na temat stylizacji Kasi Tusk.

Zamieszanie wzbudził cytat: Stylizacje Kasi Tusk przypominają mi niedzielne wyjście do kościoła. (…) Jak patrzę stylizacje Kasi, to powracają wspomnienia i mam wrażenie, że jej szafa dzieli się na: do kościoła i do pracy.

Sporo osób zarzuciło Wróblewskiej, że chce się wypromować kosztem Tuskówny (choć sama Wróblewska i bez tego z pewnością nie narzeka na brak popularności czy pracy).

Dlatego stylistka postanowiła wyjaśnić swoją wcześniejszą wypowiedź:

Moja ocena stylizacji Kasi Tusk wzbudziła kolejne emocje. Nie pisałam o blogu, ale o blogerce, która promuje modę.

Nie zmienię swojego zdania i dalej uważam, że Kasia Tusk jest jak komercyjna ekspozycja. Żywy „manekin” na który zakładamy to, co jest aktualnie w sklepach. Sam blog jest bardzo ciekawy i nie dziwi mnie fakt, że został nominowany w plebiscycie MODNE KREACJE. Jest czytelny dobrze prowadzony, ma ciekawą szatę graficzną i smaczne przepisy kulinarne. Ma kilka wad, bo trochę działa jak blog widmo. Kasia jest, ale jej nie ma. Mało się udziela na blogu i nie odpowiada na pytania internautów. Dlaczego……..? Nie mam pojęcia.

Do stylizacji nie jestem przekonana, bo są dla mnie zbyt komercyjne.

Mam wrażenie, że za obiektywem stoi kilka stylistek, które przebierają naszą bohaterkę w to, co jest do sprzedania tu i teraz. Nie pisałabym tej recenzji, gdyby stylizacje miały podpis-Materiał promocyjny, bo z modą nie mają nic wspólnego.

Kasia konsekwentnie milczy. Poza jednorazowym pozdrowieniem chłopaków z Make Life Harder nie wchodzi w dyskusje na swój temat.

Debata toczy się wobec tego poza nią. Niezależnie od tego, co się pisze, dla niej to najlepsza reklama. A popularność bloga rośnie…

 
Dorota Wróblewska (nadal) o Kasi Tusk: Żywy manekin!