Stan Borys, legenda polskiej piosenki artystycznej, współzałożyciel zespołu Blackout, obchodzi 50-lecie swojej pracy na scenie. To niecodzienne wydarzenie, bo niewielu artystów może się pochwalić takim dorobkiem scenicznym.

Z tej okazji we wtorek 22 maja odbędzie się Benefis Stan 50/70 w Sali Kongresowej w Warszawie. Wystąpi sam artysta z zespołem Imię Jego 44, a wielu innych zaśpiewa jego piosenki, m.in. Ania Rusowicz, Piotr Cugowski, Michał Milowicz, Kasia Skrzynecka.

Zapowiada się też dużo gości specjalnych: Daniel Olbrychski, Emilian Kamiński, Karol Strasburger, Tomasz Stockinger, Jan Englert, Wojciech Fibak, Mariusz Czerkawski, Robert Janowski.

Udało nam się namówić Stana na szczerą rozmowę o jego życiu prywatnym i zawodowym.

Stan, 29 lat mieszkałeś za granicą, głównie w USA i Kanadzie. Dlaczego wróciłeś do Polski?

Tak naprawdę przyjechałem do Polski po raz pierwszy po 17 latach. Mieszkałem w USA 30 lat i mojego pomieszkiwania tam nie przerwałem. Jestem dzieckiem dwóch matek. Wyjechałem na stałe i nie zamierzałem nikomu się tłumaczyć po co, dlaczego i kiedy wrócę. Nie było wiadomo, czy wrócę. Nie było też powodów do powrotu. Byłem chory na komunizm i nie widziałem siebie w tym systemie. Nie chciałem być ofiarą żadnego systemu i ani bohaterem narodowym walczącym z manipulantami politycznymi.

Masz 71 lat, a wyglądasz tak, że niejeden 30-40 latek mógłby Ci pozazdrościć wyglądu. Jaką masz na to receptę?

O! Tak od razu receptę i już?! Taka recepta jest bardzo droga.

Miałem paru przyjaciół w Ameryce. Bardzo bogatych przyjaciół, którzy chcieli, żebym ich ćwiczył. Pytali: ile chcesz za to, żebym wyglądał tak jak ty? Odpowiadałem im: nie masz takich pieniędzy. Oburzali się: jak to ja nie mam takich pieniędzy?!

Tak! Bo główna trudność polega na prostocie i umiejętności. Estetyka i asceza, nauka życia. Oni – papieroski, obżarstwo i drineczki. Ja – duch sportowy oraz ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia.

Na Twoim benefisie wystąpi m.in. Ania Rusowicz, zapowiada się też wielu znakomitych gości, Daniel Olbrychski i inni. Jakie niespodzianki nas jeszcze czekają?

Dla mnie obecność Daniela, nestora sceny polskiej, to wielkie wyróżnienie. Cieszę się, że się zgodził i ma wolny czas. Tym bardziej cieszę się, że razem mamy 100 lat na scenie (śmiech). Mieć szansę na otwarcie koncertu i uchylenie kurtyny przez Daniela Olbrychskiego – to jak otwarcie drzwi do nowego życia, do niebios.

Nie słyszy się o skandalach z Twoim udziałem, a wciąż jesteś popularny. Słyszałam, że jednak zdarzają Ci się różne ekscentryczne zachowania, jak wjechanie na imprezę na motorze…

Tak, stało się to part of the show. Miałem kilka motocykli w Chicago, pewnego razu postanowiłem wjechać na motorze do klubu, gdzie śpiewałem… i stało się. Od tamtej pory właściciele klubów, jak podpisywali ze mną umowy, zaczęli stawiać to jako warunek. Wjeżdżałem w oparach dymu i śpiewałem … Coraz to z ciebie jako z drzazgi smolnej

Od kilku lat żyjesz w szczęśliwym związku ze znacznie młodszą partnerką, śliczną Anią. Czym ją ująłeś, że zdecydowała się na związek z mężczyzną, który mógłby być jej ojcem?

Jestem starszy od Ani ojca. Nie wiem, czym ująłem Anię. Nie zauważamy tej różnicy. Nie czujemy jej. Mamy wiele wspólnych spraw. Razem ćwiczymy, dbamy o linię, o zdrowe życie. Nie ma dysonansu. Jest harmonia. Zrozumienie.

A w ogóle to żyję z dwiema kobietami (śmiech). Jest z nami jeszcze nierozłączna Julka, Ani piesek od 8 lat. Oszalałem na jej punkcie i chyba z wzajemnością. To wspaniałe oszaleć na punkcie spojrzenia oczu takich dwóch pięknych dziewcząt.

Czyli wreszcie się ustatkowałeś? Legendy krążą o twoich licznych związkach i małżeństwach. To ile miałeś żon?

Nie wypada mi przy obecnych kobietach mówić o tym, co było, a one nie pytają.

Od ponad 50 lat jesteś na scenie, nadal koncertujesz, występujesz. Jak to robisz?

Licząc okres moich fascynacji poezją i teatrem, zacząłem występować w wieku 17 lat grając główną rolę w Cyruliku sewilskim. Uczyłem się zawodu aktorskiego w sposób raczej praktyczny niż akademicki.

Tak samo jest z muzyką i śpiewaniem. Nie jestem wykształcony. Jestem samoukiem. Nieprzerwanie śpiewałem i zarabiałem na życie i robię to dalej. Mam w kieszeni swój tomik wierszy Co jest urokiem tego życia, mam płytę teatralną do wierszy C.K Norwida Piszę pamiętnik artysty – hańba temu, kto o tym źle myśli.

Jest film dokumentalny o moim życiu i poszukiwaniu wolności w reżyserii Iwony Sadowskiej – Wolność jak płomień, który dostał dwie drugie nagrody na dwóch międzynarodowych festiwalach filmowych w Hollywood. W Polsce nikt o tym nie wie, bo w Polsce wystarczy pokazać dupę, aby stać się celebrytą i żeby o tym pisano i pokazywano go w mediach i na okładkach pism.

Nagrałeś ostatnio utwór w duecie z Michaelem Kleitmanem. Czy szykuje się jakaś wspólna płyta?

Michael Kleitman mieszka w Kolonii, w Niemczech, studiował wokal w Italii u wielkich i znanych nauczycieli. Ma niesamowity głos i świetne warunki. Zobaczył mnie i usłyszał gdzie w internecie. Moi przyjaciele z Niemiec wraz z nim przyjechali na mój koncert do Polski i zaproponował mi tę piosenkę po włosku L’amore amare l’amore. Było to dla mnie dużym wyzwaniem, bo nigdy nie śpiewałem po włosku.

Nie wiem, czy szykuje się płyta. Ale cieszę się, że zaśpiewam tę piosenkę na moim koncercie i benefisie z Michaelem w Kongresowej. Piosenkę napisał światowej sławy kompozytor Toto Cutugno.

Zdradzisz nam, jakie masz plany zawodowe?

Będę święcił mój jubileusz przez następny rok, aż do następnej pięćdziesiątki na scenie (śmiech). Ale żarty na bok. Mam dwie piękne młode dziewczyny. Młody chórek. Młody zespół muzyków. I jak tu się zestarzeć? Nie widzę szans.

Dziękujemy za rozmowę.

Stan Borys w duecie z Michaelem Kleitmanem:

Kultowa piosenka Stana Borysa – Anna:

Stan Borys: wystarczy pokazać du...ę, żeby być celebrytą
Stan Borys z partnerką Anią. FOTO: Artur Okula, arch. prywatne

Stan Borys: wystarczy pokazać du...ę, żeby być celebrytą
Stan Borys z partnerką Anią. FOTO: Artur Okula, arch. prywatne

Stan Borys: wystarczy pokazać du...ę, żeby być celebrytą
Stan Borys z partnerką Anią. FOTO: Artur Okula, arch. prywatne

Stan Borys: tutaj wystarczy pokazać du...ę, żeby być gwiazdą
Stan Borys z Majką Jeżowską. FOTO: Kapif

Stan Borys: tutaj wystarczy pokazać du...ę, żeby być gwiazdą
Stan Borys z Julką. FOTO: Kapif

Stan Borys: tutaj wystarczy pokazać du...ę, żeby być gwiazdą
FOTO: archiwum prywatne Stana Borysa

Stan Borys: tutaj wystarczy pokazać du...ę, żeby być gwiazdą
Stan Borys z partnerką Anią. FOTO: Kapif

Stan Borys: tutaj wystarczy pokazać du...ę, żeby być gwiazdą
Stan Borys z partnerką Anią. FOTO: Kapif

Stan Borys: tutaj wystarczy pokazać du...ę, żeby być gwiazdą
FOTO: Kapif

Stan Borys: tutaj wystarczy pokazać du...ę, żeby być gwiazdą
Stan Borys z partnerką Anią. FOTO: Kapif

Stan Borys: tu wystarczy pokazać du*ę, by być celebrytą