Kilka dni temu Ewa Farna uległa poważnemu wypadkowi. Na szczęście piosenkarka wróciła już do domu, a w wypadku nie został poszkodowany żaden pieszy ani inny kierowca.

Można śmiało powiedzieć, że Farna miała więcej szczęścia, niż rozumu.

Teraz jednak zaczną się problemy – począwszy od odebrania prawa jazdy i mandatu wymierzonego wokalistce, aż po kłopoty z autem, które – jak donosi Fakt powołując się na portal lansik.pl – było wypożyczone od dilera w ramach promocji.

Auto jest do kasacji. Właściwie już go nie ma. Jedyną pamiątką po nim są drzazgi z drzewa we włosach i odłamki szła w głowie. Auto miało szklany dach, który właściwie na mnie spadł. Muszę powiedzieć, że nie mając tak dobrego samochodu, wszystko mogło by się skończyć inaczej – powiedziała Ewa w rozmowie z Plejadą.

Jeśli piosenkarka zostanie obciążona kosztami związanymi ze zniszczeniem auta, przygoda na drodze może ją słono kosztować.

Choć w sumie wszystkie koszty wydają się małe w porównaniu z faktem, że piosenkarka mogła po prostu zginąć w wypadku…

Czy Farna będzie musiała zapłacić za rozbity samochód?